Zagrożona wolność szkolnictwa

Zagrożona wolność szkolnictwa

Hiszpański system szkolnictwa zmaga się z poważnymi problemami. Wysoki wskaźnik niepowodzeń w szkole, niska jakość nauczania, brak dyscypliny wśród uczniów, brak docenienia włożonego w naukę wysiłku, zniechęcenie nauczycieli, nadmiar pedagogiki to tylko niektóre z nich. Jednak wszystkie te niedociągnięcia są tylko przejawem poważniejszego i fundamentalnego zła: braku wolności.

Szkoła jest instytucją, której celem jest kształcenie ludzi wolnych oraz szkolenie ich z jak największą możliwością swobody. Niemniej jednak od czasów starożytnych są tacy, którzy widzieli w szkole idealne miejsce, aby formować ludzi w zwyczajne pionki w służbie władzy politycznej. Hiszpański system edukacyjny latami gromadził nawarstwiające się jego skutki, które były sprzeczne z wolnością ludu. Obecny system jest w rzeczywistości wynikiem mentalności i praw, które zostały narzucone na rządy socjalistów. Jest to system, w którym wiele osób robi rzeczy wbrew swojemu powołaniu zawodowemu, preferencjom intelektualnym i językowym, religii, a nawet głębokiemu odczuciu sumienia.

Widoczne jest na co dzień jak to systemowe narzucenie jest brutalne i wyraźne. W Katalonii, przykładowo, ponad połowa ludności mówiącej po hiszpańsku nie może kształcić swoich dzieci w języku ojczystym. Osoby mówiące po hiszpańsku są tam poddawane prawdziwym prześladowaniom politycznym. Ponadto coś podobnego, choć nie tak skrajnego, dzieje się w innych regionach, takich jak: Kraj Basków, Baleary, Walencja czy Galicja.

W wymiarze gospodarczym nie radzimy sobie dużo lepiej. Finansowanie publicznie jest zawsze kierowane do ośrodków szkolnych, a następnie podporządkowane płatnikom. Szkoły więc nie służą w sposób swobodny uczniom i rodzinom, ale temu darczyńcy, od którego pochodzi dotacja. Kiedy więc chodzi o wybór między interesami rodzin a interesami rządu, to nie ma wątpliwości, że ten, kto płaci, ten jest szefem. W związku z tym rodziny i uczniowie są poważnie ograniczeni w swobodnym wyborze takiej szkoły, której kierunek byłby dla nich odpowiedni.

Wymiar akademicki oferuje nowe, niejasne metody, kolidujące z naszymi zapatrywaniami. Wielu uczniów już od czternastego roku życia wolałoby podjąć bardziej praktyczną edukację, która daje ukierunkowanie na karierę zawodową. Są oni jednak zmuszani do kontynuowania nauki z innymi rówieśnikami, którzy mają bardziej różnorodne zainteresowania przynajmniej do szesnastego roku życia. Wpływa to na odłączanie niektórych nastolatków od reszty grupy i ich nudę, często też na bezpośrednie utrudnianie działań w danym zakresie, a co za tym idzie brak dyscypliny jako nieunikniony skutek tej sytuacji. Są to przewrotne efekty nadmiernych wymogów i narzuceń.

Na koniec odniosę się do wymiaru ideologicznego. Obecny rząd socjalistyczno-komunistyczny próbuje narzucić, wbrew opinii dużej części społeczeństwa, między innymi rodzin, uczniów i wielu nauczycieli, głęboko ideologiczny program nauczania. Stara się wprowadzać w szkole ideologię gender, socjalistyczno-komunistyczną wizję społeczeństwa i antyreligijną wizję świata. Uczniowie i studenci są badani pod kątem ich ideologicznych zapatrywań i uczuć. Zmusza się ich do dostosowywania swojej moralności i języka do tego, co rząd rozumie jako „poprawne politycznie”. Wszystko to dzieje się pomimo faktu, że hiszpańska Konstytucja wyraźnie stwierdza, że: „Nikt nie może być zmuszany do składania zeznań na temat swojej ideologii, religii czy przekonań” (art. 16).

Wraz z tym wtargnięciem w życie ludzi i w ich moralne sumienia szkoła hiszpańska nie robi nic poza pozostawaniem przy swoim już tradycyjnym dążeniu mianowicie zniesieniem wolności. Artykuł 27 w naszej Konstytucji mówi: „Władze publiczne gwarantują rodzicom prawo do zapewnienia, aby ich dzieci otrzymały wychowanie religijne i moralne, zgodnie z ich własnymi przekonaniami”. Ten artykuł jest w dzisiejszych czasach rażąco naruszany. Rodzice są pozbawieni prawa, o którym ten artykuł mówi. Nasz obecny rząd utrudnia wolność edukacyjną, a nawet ją uniemożliwia. W rzeczywistości sam rząd stwarza pozory, że przyjmuje religijne (właściwie antyreligijne) i moralne ukierunkowanie i zajmuje się wychowaniem dzieci, odbierając tę rolę rodzicom. Obecna minister edukacji, socjalistka Isabel Celaá, publicznie i formalnie oświadczyła: „Nie możemy w żaden sposób myśleć, że dzieci należą do rodziców” (17 stycznia 2020).

Nie ma się więc czemu dziwić, że w szkołach jest brak dyscypliny, przemoc i różnego rodzaju incydenty wzrastają, podczas gdy jakość kształcenia spada. System szkolny, nastawiony w przeciwnym kierunku niż ten, w którym być powinien, to znaczy taki, w jakim głównym celem powinno być formowanie wolnych, niezależnych ludzi, nie może przynieść dobrych rezultatów.

Aby zreformować szkołę w dobrym kierunku, konieczne byłoby zagwarantowanie wolności językowej wszędzie w równym stopniu, przekazywanie funduszy w ręce rodzin na podstawie, przykładowo, wypracowanych form bonu szkolnego i zwiększenia osobistej swobody wyboru szkoły. Należałoby zaakceptować popieranie wolności dla nauczycieli przez wyzwalanie ich spod dyktatury zawodowej, spod nowej, uciążliwej pedagogiki i biurokratycznych wymogów, a także przez propagowanie osobistego, wczesnego wyboru ścieżki edukacyjnej dla uczniów. W uzupełnieniu oczywiste jest to, że każda próba ideologicznej ingerencji musi zostać zduszona w zarodku. Krótko mówiąc, to, czego potrzebujemy w Hiszpanii, a być może także w wielu częściach świata, to wszechstronne prawo do wolności edukacyjnej w szkolnictwie.

Lista skarg i ataków na kościoły chrześcijańskie różnych wyznań jest znaczna. Z opublikowanych informacji dowiadujemy się, że uzasadnieniem tego niewłaściwego zachowania jest nowe prawo, które zakazuje działań mających na celu zachęcanie do nawrócenia na inne religie, co stanowi poważne ograniczenie wolności religijnej. Prawo to natomiast oferuje różnego rodzaju usprawiedliwienia i alibi dla wszelkiego rodzaju ataków i prześladowań kościołów, duszpasterzy i wiernych, a zwłaszcza tych, którzy się nawracają.

Przedmiotem szczególnego niepokoju jest to, że na ogół wielu przedstawia Indie jako „największą demokrację świata”, nawet jeśli dla niektórych obserwatorów nieco wadliwą to ten nowy „styl” może ustanowić pewne standardy w sposobie postępowania w sprawie wolności religijnej, ograniczając tym samym jej zakres w imię wartości narodowych i tożsamościowych. Taka tendencja oznaczałaby, że w praktyce możemy łączyć z jednej strony system polityczny, z jego okresowo wolnymi wyborami i kontrolą sądową, a z drugiej strony sferę religijną, jej wierność lub lojalność, która byłaby postrzegana jako przynależąca do państwa, jego interesów i struktury. Tendencja ta jest szczególnie dokuczliwa, ponieważ oznacza odejście od nowoczesnego modelu liberalnej sekularyzacji, który zapoczątkował rozróżnianie między domeną polityczną, ekonomiczną i religijną, aby następnie przejść do modelu przedsekularyzacyjnego, gdzie państwo kontroluje sferę religijną i nią zarządza, ograniczając tym samym wolność w wyrażaniu religijności ze szkodą dla innych.

Takie postępowanie jest szczególnie kuszące dla innych krajów i jest wyraźnie kojarzone z autorytarnymi i populistycznymi formami rządów na całym świecie. Religia jest zatem wykorzystywana jako znak tożsamości narodowej oraz w celu zapewnienia politycznego wsparcia i lojalności. W ten sposób religia traci swój własny status jako autonomiczna instancja do przeżywania i doświadczania łączności z transcendencją. Religia służąca innym interesom, zwłaszcza tym związanym z władzą lub pieniędzmi, staje się wadliwą formą, niezdolną do realizacji własnych celów oraz sprzeczną ze swym właściwym znaczeniem.

Kronika nadużyć, jakich dopuszczają się grupy nieformalne wobec mniejszości religijnych w Indiach, liczy na wsparcie, a nawet współudział organizacji prawnych i strategii politycznych, mających na celu ograniczenie ewentualnego, nadchodzącego wpływu alternatywnych grup religijnych. Oznacza to cofnięcie się zegara historii i powrót do czasów, w których religia służyła jedynie interesom narodowym i politycznym. Po raz kolejny staje się bardziej oczywiste, że wolność religijna jest wyraźnym wskaźnikiem lub pełnomocnikiem jakości demokracji, bo kiedy cierpi wolność religijna, cały system demokratyczny i system praw człowieka doznaje cierpienia i ulega pogorszeniu.

Alfredo Marcos

Uniwersytet w Valladolid (Hiszpania)


Materiał stanowi uzupełnienie projektu: Laboratorium Wolności Religijnej. Zrealizowano we własnym zakresie.

Data: 22 lutego 2022
Sfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Minister Sprawiedliwości
www.funduszsprawiedliwosci.gov.pl
Fundacja Pro Futuro Theologiae
ul. Gagarina 37/8, 87-100 Toruń
Zapisz się do newslettera
Uniwersytet Mikołaja Kopernika
Fundacja Pro Futuro Theologiae
ul. Gagarina 37/8, 87-100 Toruń
Zapisz się do newslettera
Skip to content