Cel polityki można wyrazić w jednym zdaniu:
dzięki wolności politycznej człowiek staje się sobą.
K. Jaspers
W roku 2004 Fareed Zakaria wydał książkę pod tytułem The Future of Freedom. Illiberal Democracy at Home and Abroad (New York 2004), która została na język niemiecki przetłumaczona i wydana pod zmienionym tytułem: Das Ende der Freiheit? Wieviel Demokratie verträgt der Mensch, który można przetłumaczyć na j. polski jako „Czy koniec wolności? Ile demokracji zniesie człowiek?” (por. Zakaria 2006). Zarówno ten tytuł, jak i podwójny znak zapytania nie pojawiły się przypadkiem w wersji niemieckiej. Autorzy tłumaczenia chcieli wyeksponować związek demokracji z wolnością, ale jednocześnie podkreślić, że są jakieś granice tego rozumienia. Związek między demokracją a wolnością jest luźniejszy niż się wydaje. Wielkim zagrożeniem dla idei wolności jest to, że często kontekst polityczny wyznacza zakres tego pojęcia we współczesnej kulturze: wolność nierozerwalnie wiąże się w niej z demokracją, prawami człowieka, możliwością uzewnętrzniania swoich wyborów i niczym więcej. Łatwo dostrzec, że ten kontekst zezwala na takie jej określenie, w którym jest ona możliwością czynienia tego, co chcemy, bez ograniczeń i ingerencji. Nie jest człowiek wolny wtedy, gdy nie może czynić tego, na co ma ochotę. I tak wolność określona w życiu politycznym uzurpuje sobie prawo do określania idei wolności. Polityczne hasła „wyzwalania od wszelkich ograniczeń”, „walki o wolność”, „swobody polityczne”, „bunt przeciwko ograniczeniom” przekładane są na hasło „możesz żyć i postępować tak, jak ci się podoba”.
Oczywiście żadna poważna teoria polityczna nie może sobie pozwolić na pominięcie problemu wolności. Czym innym jest jednak przesunięcie idei wolności tylko do świata polityki i dokonywanie prób jej rozumienia jedynie z tego obszaru. Często panują przekonania (np. H. Arendt), że w ogóle najwłaściwszym obszarem rozpatrywania tego problemu jest właśnie świat polityki, a jego przeniesienie w inny obszar musi zawsze łączyć się z jakimiś uchybieniami, czy też zafałszowaniami. Tak stało się na przykład wtedy, gdy wolność została przeniesiona ze sfery polityki i spraw międzyludzkich w sferę duchowości, wnętrza człowieka, wolnej woli. Nie tylko opuściła ona swój pierwotny obszar występowania i charakterystyki, ale również zaczęła się pojawiać jako „miejsce schronienia” nas samych przed niebezpiecznym światem.
Takie myśli pojawiają się nie tylko w filozofii polityki Hannah Arendt. Mamy tu wyraźnie do czynienia nie tylko z ograniczeniami wynikającymi z rozpatrywania wolności tylko w sferze politycznej i społecznej. Ukazuje się nam coś więcej: cały – tak ważny w kulturze Europy – obszar rozważań na temat „wolnej woli” i „wolności religijnej” staje się tylko wtórnym i zastępczym obszarem wobec „wolności politycznej”. Te swoiste socjopolityczne ograniczenia wydają się też zamykać problem wolności do ukazywania wysiłku wyzwolenia (lub wyzwalania) od czegoś zniewalającego, co zakorzenione jest właśnie w tej sferze socjopolitycznej. I tak spotykamy tu wiele opcji, w których dba się o jakieś wyzwolenie, zdobywanie (poszerzanie) zakresu wolności, zrzucanie kajdan, uwalnianie itp., zapominając często o odpowiedzi na pytania „po co to wszystko?”, „jaki jest cel tak odkrywanej wyzwalającej wolności?”. W politycznym poszerzaniu wolności wyboru gubią się te idee i podstawowe problemy, wolność zaś sprowadza się tylko do braku tyranii lub ucisku. Być wolnym to wyzwolić się. Albo: wolność to wyzwalanie. Biblijny kusiciel (wąż), jako pierwszy buntownik wobec zakazów, staje się przyjacielem wolności, wyzwolicielem. Tak rozpatrywana idea wolności nie jest w stanie ujawnić całego „ludzkiego” kontekstu i wydaje się w niej, że wystarczy odrzucić ograniczenia, aby zyskać wolność. Nie wystarczy jednak – pisał Aleksander Hercen – kamyk po kamyku rozebrać Bastylię, aby z więźniów uczynić ludzi wolnych (Hercen 1965, s. 538).
Polityczna, instytucjonalna idea wolności wymaga zawsze uzupełnienia ideą egzystencjalną, w której człowiek znajdzie odpowiedź na pytanie „po co?”. I z tej odpowiedzi, a nie tylko z wyzwalania, powinien wynikać sens wolności, ponieważ nawet wtedy, gdy zdobędzie się taką wolność od czegoś, kogoś, tyranii itp., człowiek łatwo się przekonuje, że staje się ona racją bytu polityki, a nie zawsze racją bytu człowieka. Trzeba jednak wyraźnie stwierdzić, że wolność nie przynależy do człowieka jako „istoty politycznej”, lecz przynależy do niego jako „do człowieka”, i to człowieka duchowego. Dlatego struktura wolności nie jest (i być nie może) polityczna, czy też społeczna, lecz jest zawsze antropologiczna, moralna i metafizyczna. Stąd też każda próba jej ograniczania do sfery socjopolitycznej jest próbą fałszowania ludzkiego bytu, z wielkimi szkodami dla człowieka i jego świata. Ale również ze szkodami dla samej polityki. Isaiah Berlin doliczył się w historii ludzkiej myśli około dwustu (!) różnych definicji wolności. Mamy więc w tym kontekście do czynienia z wolnościami, a więc już nie z jedną ideą wolności. Ograniczona do sfery socjopolitycznej wolność staje się związana tylko z nieskrępowaną możliwością wyboru i oznacza tylko zagwarantowanie jakiejś niezależności wobec państwa, drugiego człowieka, idei kulturowych itp. Staje się ona celem samym w sobie i jedynie prawem do użycia. Taką wolność też łatwo stracić. I to nie tylko na drodze przemocy, ponownego ograniczenia przez państwo, systemy polityczne itp. Łatwo ją stracić niekoniecznie na drodze przymusu. Jest ona niekiedy tak uciążliwa dla obywateli, że chętnie z niej rezygnują.
Przyglądając się współczesnej kulturze, trzeba jednak stwierdzić, że tak właśnie „socjopolitycznie” zaznaczona idea wolności wyznacza podstawowy rys współczesnego ujęcia. Wolność nie wyłania się dzisiaj z wrażliwości moralnej, czy też z idei metafizycznych, lecz z oporu (buntu) przeciwko wszelkiemu uciskowi: im mniej się ktoś do nas wtrąca, tym bardziej jesteśmy wolni. To przekonanie, wyrastające ze sfery politycznej, określa współczesną wolność i stąd właśnie człowiek współczesny przyjmuje jej charakterystykę. Możemy powiedzieć, że jeśli w kulturze nowożytnej problem wolności zdominowany był przez kontekst nauk przyrodniczych, to w kulturze współczesnej takim kontekstem jest właśnie świat polityki. I jeśli pierwszy z nich zjawisko wolności wikłał w problem determinizmu, to drugi czyni to, wikłając je w problem samowoli. Źle rozumiana wolność, której charakterystyka wyrasta ze sfery politycznej, doprowadza niejako zwrotnie do erozji samej sfery politycznej, w której gubi się idea dobra wspólnego, a celem życia społecznego staje się tylko poszerzanie możliwości wyboru, walka o niezależność od czegokolwiek i samowola. Sama polityka traci w ten sposób swoje najważniejsze pole: relacji międzyludzkich, wartości wspólnoty, sprawiedliwości, odpowiedzialności.
Hannah Arendt doskonale wiedziała, że wolność polityczna jest czymś innym niż wolność filozoficzna i aksjologiczna (por. Arendt 1996, s. 275). Lecz nie o pielęgnowanie takiego rozróżnienia właściwie chodzi w kulturze współczesnej. Chodzi o to, aby ta pierwsza, ograniczająca się do „wolności od”, nie stawała się wzorem w określaniu samej wolności. Wolność w świecie polityki jest żądaniem wyzwolenia człowieka. Mierzy się ją zakresem braku ingerencji „innych” w nasz świat, odrzuceniem konieczności i determinizmu. Istotowym rysem wolności nie jest jednak „żądanie wyzwolenia”, lecz obowiązek i odpowiedzialność człowieka za siebie i świat. Wolność nie jest królestwem samowoli, jest królestwem obowiązków człowieka: być wolnym to odpowiadać za swoje czyny. Tego obowiązku jednak nie widać z obszaru polityki. I dlatego nie może wolność pozostawać „w cieniu polityki”. Między wolnością a wolnością polityczną powinna być wytyczona granica. Bowiem te obszary wcale się nie pokrywają. Sens wolności ujawnia się nie wtedy, gdy zrzucamy kajdany, lecz wtedy, gdy dostrzegamy to, co buduje. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje (1 Kor 10,23). Dlatego jedną z fundamentalnych kwestii teoretycznych stać się powinno również to, jak człowiek wkracza do świata wolności. Wkroczenie do niej przez świat polityki nie wydaje się najszczęśliwsze. W świecie tym człowiek ma być wolny „do wyboru”, jest zatem wolny zanim wybrał. Stąd właśnie z prób charakterystyki wolności od strony politycznej biorą się kłopoty z jej dzisiejszym rozumieniem.
Marek Szulakiewicz
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Arendt H., Wola, tłum. R. Piłat, Warszawa 1996.
Hercen A., Z tamtego brzegu, w: tenże, Pisma filozoficzne, t. I, tłum. J. Walicka, Warszawa 1965, s. 507–686.
Zakaria F., Das Ende der Freiheit? Wieviel Demokratie verträgt der Mensch?, aus dem Amerikanischen von T. Waack, Frankfurt am Main 2006.
Zapraszamy do komentowanie tego wpisu na naszym profilu na Facebooku: