Nowy ateizm – wyzwanie współczesnego świata

Nowy ateizm – wyzwanie współczesnego świata

Ateizm postmodernistyczny zasadniczo postrzega się jako ateizm „cichy”, praktyczny, niepodejmujący bezpośredniej polemiki z teizmem. To ateizm pewny, że religia skazana jest na wymarcie w toku dziejów i wystarczy wykazać się odrobiną cierpliwości. Odbiega od tego obrazu tzw. nowy ateizm, który nie chce już czekać, ale postanowił wypowiedzieć wojnę wszelkiej religii. Do jego przedstawicieli zwykło się zaliczać przede wszystkich Richarda Dawkinsa, Christophera Hitchensa, Daniela Denetta oraz Sama Harrisa. Autorzy ci pochodzą z kręgów kultury i myśli anglosaskiej i prezentują poglądy nieco odmienne od dwóch pozostałych teoretyków, Andre Comte-Sponville’a i Michela Onfraya, reprezentujących wariant kontynentalny.

Termin new atheism został ukuty przez Garry’ego Wolfa, który zwracał uwagę na wrogość, jaką ów nurt żywi wobec wszelkiej religii: uznaje on religię nie tylko za fałsz, lecz również za zagrożenie. By przekonać o tym opinię publiczną, posługuje się najnowszymi narzędziami medialnymi, korzysta z usług marketingowych w celu wzbudzenia polemiki i ułatwienia odbioru ich naczelnych argumentów. Przedstawiciele nowego ateizmu są niezwykle radykalni w stawianiu problemów, preferując obraz czarno-biały, bez żadnych odcieni. Dlatego ich poglądy nie są próbą nawiązania filozoficznego dialogu na temat istnienia Boga, ale przekazem już zdobytej przez nich „prawdy absolutnej”. Z tego powodu przez niektórych krytyków są określani jako nowi fundamentaliści czy nawet porównywani do radykalnych kaznodziejów. Mają mentalność bardziej „misjonarzy” niż teologów – nastawieni są bowiem nie tyle na poszukiwanie prawdy, ile na jej rozpowszechnianie.

Znamienną cechą „nowego ateizmu” jest programowa negacja Boga dokonywana w imię nauki (choć sam nurt w dużej mierze bazuje na uczuciach). Przez „naukę” rozumieją neoateiści model ewolucjonistyczny, który ich zdaniem czyni hipotezę Boga całkowicie zbędną, a przede wszystkim szkodliwą. To jednak nie kwestia istnienia bądź nieistnienia Boga skupia ich uwagę. Ich dyskurs kieruje się bowiem w pierwszym rzędzie przeciw religiom. Bardziej niż rozwiązanie intelektualnej aporii interesuje ich osiągnięcie jasnego celu społeczno-politycznego: wyrugowanie religii z życia publicznego. Uzasadnione wydaje się więc twierdzenie, że neoateizm jest bardziej ruchem społecznym niż postawą intelektualną.

Najważniejsze, a przy tym dostarczające swoistych „ram” myślowych, jest dla neoateistów przekonanie o kompatybilności metod nauk ścisłych z wszelkiego rodzaju poznaniem. W świecie nowego ateizmu dopuszczalne są tylko te wierzenia, które mają adekwatne uzasadnienie naukowe. Wiara staje się przesądem nieopartym na żadnych przesłankach czy dowodach. Dialektyczne napięcie między nauką a wiarą sprowadza tę ostatnią do synonimu irracjonalności, zamknięcia na świat i swoistej ślepoty. Dlatego religia zostaje ostatecznie uznana za zagrożenie dla cywilizacji i oznakę barbarzyństwa. Wierzący to zdaniem neoateistów ktoś, kto nienawidzi inteligencji i instrumentalizuje wiedzę. Tym samym postawa religijna jest kojarzona ze zubożeniem osobowości, ciasnotą intelektualną, która nie pozwala narodzić się nowym ideom.

W rzeczywistości wiara nie rywalizuje z nauką w kwestii wyjaśniania świata, bo nie jest namiastką wiedzy ani pseudonauką, która dyspensuje wierzącego od pytań i poszukiwania prawdy. Przypomnijmy zresztą takich klasyków teologicznej refleksji jak św. Augustyn czy św. Tomasz z Akwinu, dla których wiara to dynamizm rozumu i woli, skoro wierzyć oznacza „przekonanym będąc, dalej rozumować”. Oznacza to, że wiara nie jest statycznym utrzymywaniem poglądów, ale stałym dążeniem do prawdy już uchwyconej i ciągle nienasycającej człowieka. Z drugiej strony sama nauka spoczywa na pewnym akcie wiary w swoje założenia i dlatego jest fenomenem egzystencjalnym nieobcym człowiekowi.

W przeciwieństwie do poprzednich epok, które stawiały hasło emancypacji nauki od wpływów religii, neoateiści chcą czegoś więcej: wyrugowania religii z przestrzeni życia społecznego i zdyskredytowania jakiejkolwiek formy życia religijnego. U źródeł tej wizji świata znajduje się przeświadczenie, że religia jest tożsama z fanatyzmami, a zatem odpowiedzialna za szereg aktów terroru, które spotkały świat w XX wieku. Każdy z wierzących postrzegany jest jako potencjalny terrorysta, dlatego pokój na świecie będzie możliwy dopiero z chwilą zniknięcia ostatniej religii.

Trudno nie zauważyć słabych stron takiego rozumowania. W mniemaniu neoateistów wszystkie religie są jednakowe ‒ a przecież choćby pobieżna analiza różnych religii istniejących na świecie wykazuje, że nie jest to prawda. Jednostronny obraz religii nie ukazuje dobra, jakie czynią w świecie ludzie religijni. Zdaniem neoateistów już sam fakt istnienia na świecie wielu religii nie pozwala na obiektywne ustalenie, która z nich jest prawdziwa. Relatywizm ów bazuje na przekonaniu, że religia jest produktem kultury, który przyjmuje się ze względu na polityczną rachubę. Zasadniczy problem ma tu charakter hermeneutyczny: lektura nastawiona na odczytanie znaczenia literalnego tekstów religijnych wypacza ich przesłanie i nabiera znamion fundamentalizmu, tym razem w wersji ateistycznej. Teksty wielkich tradycji religijnych ludzkości wymagają natomiast osadzenia w kontekście epoki i kultury.

Zdaniem neoateistów wiara w Boga lub jej brak nie zmienia niczego w wielkich kwestiach moralnych ‒ wartości istnieją autonomicznie. Człowiek jest istotą moralną, ponieważ sprawiły to ewolucja i geny. Moralność wyjaśniana z pozycji naturalistycznych jawi się jako owoc pragnienia genów, aby być nieśmiertelnymi. Takie rozumowanie budzi wiele zastrzeżeń. Wartościowanie moralne wymaga pewnej stałej miary, kryteriów absolutnych, w oparciu o które buduje się system wartości ‒ a jeśli nie ma Boga, to jakie kryterium może być uznane za „absolutne”?

Relacja wiary i nauki, ujmowana w kategoriach wykluczających się opcji, prowadzi do odrzucenia hipotezy Boga z pozycji naukowych. Próbując obalić istnienie „inteligentnego projektanta”, neoateiści nie uzyskują jednak potwierdzenia tezy o jego nieistnieniu, a jedynie potwierdzenie, że nie działa on bezpośrednio. Tłumacząc wszystko selekcją naturalną, mogą wyjaśniać jedynie „jak”, ale nie „dlaczego”. Operując arbitralnie ustalonymi kategoriami, które uważają za absolutne, kształtują swoją własną, głęboko antropomorficzną wizję Boga: to wizja „szyta” na miarę człowieka. Widać to wyraźnie na przykładzie krytyki wszechmocy Boga, która neguje ludzką wolność, czy choćby pytania o istnienie zła na świecie i odpowiedzialność Boga za ten stan rzeczy.

Wszystkie wspomniane wyżej założenia nowego ateizmu prowadzą do przyjęcia pewnych praktycznych postaw. U ich źródła stoi odrzucenie obowiązującej do tej pory oświeceniowej zasady tolerancji dla religii. Powinno się odstąpić od automatycznego szacunku dla religii, gdyż jej konsekwencją jest perwersja umysłu. Zamiast pozwalać na nauczanie religii w szkołach, powinno się prowadzić nauczanie ateizmu. Neoateiści oczekują epoki otwarcie ateistycznej i dlatego na pierwszy plan wysuwają promowanie dumy z bycia ateistą, ukazywanie, że gdzie pojawia się ateizm, tam jest mniej przemocy, dominuje niezależność umysłowa, zdrowa inteligencja. Przyglądając się postulatom nowego ateizmu można zauważyć, że nie jest on już czystym brakiem wierzeń, ale filozofią życia, która może wzbudzać silne emocje.

Człowieka wiary, znającego dziedzictwo filozoficzno-teologiczne chrześcijaństwa, może przerażać sposób, w jaki przedstawia się w pismach neoateistów Boga i wyznawców Chrystusa. Niemniej każdy ateizm, wczoraj i dziś, jest wezwaniem do czujności i oczyszczania obrazu Boga, który w sposób naturalny poddawany jest pokusie antropomorfizacji. Nie jest przypadkiem, że największe syntezy teologiczne rozpoczynały dyskurs o Bogu od refleksji nad naturą języka teologicznego: w jaki sposób orzekamy o Bogu? Czy nasz język jest w stanie objąć i wyrazić tajemnicę transcendentnego Boga? Nowy ateizm oznacza w konsekwencji ważne wyzwanie hermeneutyczne do odczytywania „trudnych” kart Pisma Świętego. Odczytanie przez neoateistów pewnych wydarzeń opisywanych w Starym Testamencie domaga się pogłębionej uwagi egzegezy chrześcijańskiej i wypracowania integralnej odpowiedzi, która z pozycji teologicznych wyjaśni kwestie objawienia w Starym Testamencie.

W dyskusji z nowym ateizmem może wybrzmieć nieprzemijająca atrakcyjność chrześcijańskiej narracji, która ma do przekazania zdecydowanie ciekawszą opowieść o człowieku i Bogu, niż proponują to nihilizm czy ateizm, operujące wieloma redukcjonizmami. Ateizm próbuje zaspokoić „głód” w sposób niewystarczający, pochopny, ale tym samym odsłania, że człowiek ciągle potrzebuje „czegoś więcej”, Kogoś więcej, gdyż jest capax Dei ‒ otwarty na Boga.

 

dr hab. Piotr Roszak, prof. UMK

Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

 

Tekst prezentuje w skróconej formie problemy badawcze omówione szerzej w artykule: P. Roszak, F. Conesa, Nowy ateizm: czy rzeczywiście nowy? Analiza argumentów i wyzwań dla współczesnej teologii, „Teologia i Człowiek” 2014, t. 25, nr 1, s. 79‒100.

 

Zapraszamy do komentowania tego wpisu na naszym profilu na Facebooku:

Data: 18 sierpnia 2020
Sfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Minister Sprawiedliwości
www.funduszsprawiedliwosci.gov.pl
Fundacja Pro Futuro Theologiae
ul. Gagarina 37/8, 87-100 Toruń
Zapisz się do newslettera
Uniwersytet Mikołaja Kopernika
Fundacja Pro Futuro Theologiae
ul. Gagarina 37/8, 87-100 Toruń
Zapisz się do newslettera
Skip to content