Wśród wielu zjawisk na styku kultury i religii można w ostatnim czasie zaobserwować pewną tendencję nie tyle bezpośredniego sporu z tezami podnoszonymi przez religie, co próby wpisania w tradycyjne formy religijne treści sprzecznych z wyznawanymi przez te religie twierdzeniami. W tej perspektywie należy odczytać niedawne próby, np. w kręgu anglosaskim, aby zastąpić tradycyjne słowa chrześcijańskich kolęd nowymi tekstami, co wywołało zdecydowane protesty duchowych liderów kościoła w Anglii, jak choćby kard. Vincentego Nicholsa z Westminister czy przedstawicieli Kościoła Anglikańskiego, sprzeciwiających się przerabianiu kolęd chrześcijańskich, aby te wyrażały idee ruchu LGBT[1].
Czy taka reakcja jest uzasadniona? Czy może jednak nie należało zlekceważyć po prostu takiego zachowania tratując je jedynie jako żart lub dopuszczalną formę ironii wobec wspólnot religijnych, wobec których to prowokacyjnych zachowań nie warto ingerować?
Warto zauważyć, że znane są w historii kultury próby nadania nowych treści odziedziczonym formom: niektórzy czynili to, aby pokazać, że otrzymane dziedzictwo ma nadal znaczenie. Była to forma aktualizacji dawnych treści przenoszonych w nowe realia. Nie pociągało to jednak za sobą istotowej zmiany treści, a było po prostu przypomnieniem o niej. Zupełnie jednak z innym przypadkiem mieliśmy do czynienia przy przeróbkach tekstów chrześcijańskich, w tym przypadku kolęd (ale zjawisko jest dużo szersze), gdyż jego celem było wrogie „przejęcie” środka komunikacji w ramach wspólnot religijnych, które to działanie miało w zamiarze sprawców utrwalić fałszywy obraz religii, ośmielić do jej przeobrażania i wywołania zamętu poznawczego. By uświadomić sobie skalę prowokacji w stosunku do osób religijnych, jaki ten przykład z kolędami niesie, pomyślny np. o sytuacji zmiany słów hymnu państwowego, śpiewanego na tą samą melodię, ale z dokładnie przeciwnym sensem, jakie by reakcje podjęto w stosunku do takich prób? Przecież trudno uznać to za przejaw kreatywności i wolności artystycznej (swoją drogą, jak dobrze, że Mozart i inni prawdziwi geniusze nie ‘przerabiali’ dzieł innych kompozytorów, ale po prostu tworzyli nowe, własne!), bo ta przecież nie musi wykorzystywać starych form, jeśli rzeczywiście chce być oryginalna, ale szuka nowych. Z tego względu prawdziwym celem tego rodzaju zachowań jest wprowadzenie dezinformacji, ośmieszenie lub wywołanie chaosu informacyjnego. Być może ktoś uważa, że za kilka pokoleń nastąpi pomyłka i to co jest trawestacją treści tradycyjnej kolędy uznane zostanie za oryginał?
Żyjemy w czasach zuchwałej dezinformacji, co było widać choćby w sprawach realnego zasięgu pandemii koronawirusa i trudności w znalezieniu opinii naukowej dotyczącej prawdziwej sytuacji. Warto jednak zauważyć, że podobnie jak w innych sferach życia, także w przypadku religii nieprzedstawianie jej w całościowym wymiarze jest próbą dezinformowania, a przez to atakiem na bezpieczeństwo informacyjne społeczeństwa. Obywatel, który nie wie czym są poszczególne zjawiska, podejmuje decyzje w oparciu o pozory lub wrażenia, skojarzenia medialne, narażając życie społeczne na wielkie szkody. Jeśli religia jest przedstawiana w taki sposób i utrwala się jej obraz jako ‘szkodliwej’, to trudno nie dostrzec możliwych skutków dla bezpieczeństwa i stabilności społecznej.
Wyznawcy poszczególnych religii, przedstawiani w sposób fałszywy i to na bazie ich własnych ‘form’ kulturowych, stają w obliczu wyzwania; jak reagować? Jak pokazać rzeczywiste, pełne i prawdziwe oblicze swoich wspólnot religijnych, realizujących przez to podstawowe prawo konstytucyjne?
W obliczu celowych działań dezinformacyjnych wypracowano sposób reagowania, który zyskało angielskie określenie prebunking, a więc demaskowanie. Polega ono na informowaniu – zanim pojawi się zagrożenie – o celach, które stawiają sobie osoby/instytucje, realizujące dezinformacje. Jeśli obywatel wie, że pewnym grupom zależy na tym, aby przedstawić dane zdarzenie w takim świetle, aby sprzyjało jego narracji i celom, to nie ulegnie tak szybko wpływom tej wyrachowanej metody. Uprzedzanie przed atakiem, zdaniem teoretyków komunikacji, jest więc sposobem chronienia i radzenia sobie z dezinformacją i jej taktyką. Tego typu alerty wprowadzono np. w kontekście kampanii dezinformacyjnych Rosji w czasie wojny na Ukrainie.
W tym kontekście, warto zwrócić uwagę na praktyczne rady Loxtona[2], które choć ogólnie odnoszą się do dezinformacji, to mogą pomóc wyznawcom różnych religii w przemyśleniu sposobu odpowiedzi na jednostronne i fałszywe przedstawianie ich religii, mające na celu wprowadzenie w błąd nt. ich wspólnoty. Błąd zaś w tym obszarze może uruchomić szereg zachowań, które zaburzą pokój społeczny. Co więc robić? Jak reagować na takie próby jak w przypadku angielskich ‘przeróbek’ kolęd, a których nie brakowało np. w tzw. strajku kobiet.
Po pierwsze warto sobie uświadomić powagę sytuacji: dezinformacji nie można lekceważyć ani ignorować jako nieznaczącego zjawiska. Los wspólnot religijnych zależy od przekonań wyrabianych np. na fałszywych przesłankach: pomyślmy o pogromach, atakach na mniejszości religijne, które zaczęły się właśnie od dezinformacji czy od fake newsów. Nie można tego lekceważyć i uważać powstające trawestacje treści religijnych za jedynie „śmieszne”. Po drugie, nie czekać z reakcją, być pro-aktywnym, krytycznym, wytrwałym w pokazywaniu prawdziwego oblicza. Po trzecie, jak zauważa Ted Peters[3], świadomość skali zagrożenia dezinformacją powinna wyzwolić poszukiwanie sojuszy wśród osób, instytucji, którym zależy na przekazie prawdy i bezpieczeństwie społecznym. Dezinformacja – w tym dotycząca religii i ich miejsca w społeczeństwie – szkodzi jakości życia obywateli i ogranicza ich prawa. Świadomość zagrożenia, jakie płynie z dezinformacji nt. religii, prowadząca w konsekwencji do budowania uprzedzeń, dyskryminacji czy prześladowań nie pozwala po prostu lekceważyć takich zjawisk.
Ochrona wolności religijnej, może polegać zatem także na uprzedzaniu społeczeństwa o możliwych skutkach braku tej wolności w życiu społecznym i ostrzeganiu przed lekceważeniem form ataku na osoby wierzące i ich poglądy. Zbywanie i postrzeganie np. ataku na miejsca kultu jako „zwykłego wandalizmu” albo nieszkodliwej, przerysowanej krytyki, to jednak coś poważniejszego, to zawoalowane formy mające na celu niszczenie wolności i bezpieczeństwa, zarówno obywatelskiego życia jak i państwowego.
Z opinii osób zgłaszających się do Ośrodka Konsultacyjno-Informacyjnego działającego przy LWR, widać, że z tego rodzajem agresji wobec religii, w formie dezinformacji, mamy także do czynienia w Polsce. Nie chodzi o uprawnioną krytykę, ale celowe wprowadzanie w błąd, aby uzyskać ideologiczne cele.
Postawa ‘demaskowania’, czyli refleksji nad tym, dlaczego pewne osoby decydują się na tak ohydne działania, jak przerabianie ważnych dla osób wierzących tekstów, obrazów, melodii, jaki jest ich cel, może okazać się skuteczną bronią w walce o więcej wolności w naszym świecie. To zadanie, w którym warto szukać sojuszy wśród wszystkich miłośników wolności.
Dr Agnieszka Brzezińska
Laboratorium Wolności Religijnej
[1] https://www.ekai.pl/kard-nichols-przeciwko-przerabianiu-tekstow-koled-na-jezyk-lgbt/
[2] Daniel Loxton, “Critical Study of Nonsense Finally a Mainstream Concern,” Skeptical Inquirer 46, no. 5 (September-October 2022): 14–17.
[3] Ted Peters (2022) Prebunking Disinformation in Science, Skepticism, and Theology, Theology and Science, 20:4, 381-385, DOI: 10.1080/14746700.2022.2124476